Tez mysle, ze tu nie chodzi o poddawanie sie ale wlasnie o zapobieganie...
ja nie wiem , czy bym dala rade walczyc jezeli jutro nie mialabym juz nog i rak.A jeszcze martwie sie jakbym w takim stanie miala skonczyc ta walke sama..........
Wiem napewno, ze gdyby moim dzieciom cos sie teraz wydarzylo, nie zostawilabym ich losowi.W zyciu!I nie pozwolila im sie poddawac.
Natomiast mysle, ze gdybym wiedziala, ze tak bedzie jeszcze przed narodzinami, to chyba tez wiem , co bym postanowila..
i w moich oczach to pierwsze jest walka a drugie zapobieganiem
Pozatym nie bylabym w stanie zmusic kobiety/dziewczyny/dziewczynki (bo kazdy z nas wie jak to czasem wyglada) po gwalcie np do noszenia tej ciazy.
I mysle , ze wielu niepelnosprawnych, ktorzy nigdy nie zaznali zycia inaczej (szczegolnie jak dochodzi jeszcze niedoleznosc umyslowa)nie sa nieszczesliwi, bardziej ich otoczenie.
Ale mowimy w tej chwili chyba o bardziej drastycznych przypadkach.
ech, chyba niezazrgabnie mi to wyszlo ta wypowiedz